Spotkaliśmy się na dworcu Veolii w Toruniu w sobotni poranek w ograniczonej grupce uczestników (bo to zbliżał się kolejny skwarny dzień a i wyjazd daleki ok. 1,5 godz. jazdy).
Do Jarantowic docieramy lekko spóźnieni ale dzięki uprzejmości Pani udaje się nam zobaczyć jeden z celów naszej eskapady – kościółek filialny p.w. św. Maksymiliana Kolbe.
Dawny kościół ewangelicki (obecnie katolicki) w Jarantowicach pochodzi z 1785 r. Do 1945 r. kościół pełnił rolę zboru ewangelicko-augsburskiego. Po II wojnie światowej obiekt wykorzystywano do magazynowania płodów rolnych, a później jako salę gimnastyczną dla miejscowej szkoły podstawowej. W 1956 r. świątynię wpisano do rejestru zabytków. W 1989 r. kościół przekazany został parafii wąbrzeskiej p.w. Szymona i Judy Tadeusza jako kościół filialny i funkcjonuje po dziś dzień. W 2006 r. kościółek został gruntownie odrestaurowany i dalej zachwyca swoją osobliwością. W 2007 r. przedsięwzięcie zostało uhonorowane pierwszą nagrodą w ogólnopolskim konkursie „Modernizacja roku 2006”.
Dzięki zaangażowaniu ks. proboszcza Jana Kalinowskiego i inż. Krzysztofa Sumerackiego, ocalał zabytek, któremu groziła ruina.
Kościół zbudowany z drewna, orientowany, o konstrukcji wieńcowo zrębowej na kamiennej podmurówce. Wzniesiony na rzucie prostokąta z jedno-przestrzennym wnętrzem oraz przedsionkiem i zakrystią od zachodu. Pomiędzy przedsionkiem a dawną zakrystią, dobudowana czworoboczna wieżyczka o konstrukcji zrębowej. Obiekt kryty dwuspadowym dachem pokryty strzechą z trzciny. Wieżyczka ośmioboczna z dachem namiotowym, obitym blachą. Sala nakryta pozornym sklepieniem kolebkowym z dwoma poprzecznymi podciągami, w pozostałych pomieszczeniach strop belkowy nagi. Wieżę kościelną prawdopodobnie dobudowano później, po pierwszym rozbiorze Polski.
Kolejnym etapem wycieczki była wieś Stanisławki, penetrujemy znajdujące się po lewej stronie drogi dwa cmentarze ewangelickie (drugi posiada jeszcze czytelne nagrobki) na których leżą dawni mieszkańcy tej wsi. Dochodzimy do mini skansenu który od 20 lat prowadzi Pani Irena Szymion.
Główna ekspozycja znajduje się w starej chacie którą odziedziczyła po pradziadkach. Rodzina pani Ireny przez 85 lat nagromadziła tu bardzo dużo rzeczy – eksponatów (część stanowią także darowizny) które w sposób barwny opisuje nam osobiście. Czas biegnie jednak nieubłaganie, dziękujemy naszej przewodniczce po skansenie i udajemy się dalej w drogę. Kolejną wsią którą mamy po drodze jest Wronie. I tu nas szczęście nie opuszcza, przed znajdującym się tu pałacem myśliwskim spotykamy Gospodarza tej agroturystyki. Oprowadza nas po wnętrzu pałacu pokazując co jeszcze pozostało z okresu świetności tej XIX w. budowli. Pałac otoczony jest terenem parkowym z zabytkowym różnogatunkowym drzewostanem. Razem z Gospodarzem udajemy się do jeszcze jednej ciekawej budowli - zabytkowego kościółka gotyckiego zbudowanego z kamienia polnego i cegły w 1 poł. XIV w. Kościół odnowiono na początku XVII w. Zniszczony i opuszczony po wojnach szwedzkich został później zamieniony na spichlerz. Otwory okienne i wejściowe zostały przemurowane. Po remoncie w latach 70. XX w. został zaadaptowany na kawiarenkę.
Ostatni etap wędrówki to przemarsz drogą i nad jeziorem do Wąbrzeźna. Upał w mieście daje się nam we znaki, jednak zwiedzamy napotkane po drodze zabytki: kościół parafialny p.w. św. apostoła Szymona i Judy Tadeusza, z lat 1323-49, odbudowany po zniszczeniach wojennych na początku XVIII w. i przebudowany w 1902 r. Wierni otaczają kultem XV w. obraz MB Brzemiennej, w rynku (pl. Jana Pawła II) poewangelicki kościół MB Królowej Polski z 1836 r. Odpoczywamy na rynku przy fontannie oglądając kamienice z przełom XIX i XX w. Następnie wracamy autobusem do Torunia, zmęczeni ale pełni przeżytych na wycieczce wrażeń.