W piątek 15 października skoro świt wyruszyliśmy autami na kolejną edycję CIT-u. Tym razem do nieznanej nam bliżej Ziemi Łęczyckiej. Jednak nim do niej dotarliśmy po drodze zaplanowaliśmy zwiedzenie kilku dodatkowych atrakcji krajoznawczo-turystycznych. Na początek zameldowaliśmy się w kopalni soli w Kłodawie. Tam ok. godz. 10.00 wyposażono nas w cudowne żółte kaski. Kiedy je starannie przymierzaliśmy poddano nas szybkiemu, acz niezbędnemu szkoleniu z zasad bhp w kopalni. Po przeszkoleniu i przeliczeniu nas przez doświadczonych górników udaliśmy się do windy znajdującej się w szybie Michał. Upchnięci jak sardynki w puszcze z bijącymi się myślami i podwyższonym pulsem ruszyliśmy dość szybko w podróż, w głąb naszej kochanej ziemi. Zatrzymaliśmy się na ok. 600 m poniżej poziomu morza. Następnie ruszyliśmy na zwiedzanie kopalni. Namiastkę naszych wrażeń przedstawiają zdjęcia. Trudne do wyobrażenia wydrążone komnaty w pokładach soli różowej, figury i rzeźby z niej robią na zwiedzających niesamowite wrażenie. Po ok. dwóch godzinach szczęśliwie wszyscy powróciliśmy na powierzchnię gdzie zostaliśmy dodatkowo (za bardzo dobre sprawowanie) obdarowani każdy po 1 kg soli białej. Co niektórzy skorzystali z okazji i zakupili w kopalnianym sklepiku stosowne zapasy soli różowej J.
Ochłonąwszy po tych niecodziennych wrażeniach udaliśmy się do Soboty, gdzie w planie mieliśmy zwiedzić pałac-zamek Zawiszów. Niestety pałac i park są w rękach prywatnych, a po ostatnich nawałnicach pozostało dużo wiatrołomów, a i sam pałac popadł w jeszcze większą ruinę toteż ze względów bezpieczeństwa obowiązuje zakaz jego zwiedzania. Niezadowoleni z tegoż faktu wyruszyliśmy do następnego naszego celu, do klasycystycznego pałacu w Walewicach, któremu rozgłos nadała słynna Pani Walewska. Tu uśmiechnęło się do nas szczęście. Choć nie zwiedziliśmy wnętrz samego pałacu mogliśmy za to podziwiać jego otoczenie: park i znajdującą się opodal stadninę koni. Wystarczyło również czasu za zrobienie wspólnej fotki na tle czterech potężnych dębów krzaczastych. Kiedy uznaliśmy, że Walewice można uznać za zwiedzone udaliśmy się do Piątku, geometrycznego środka Polski. Tam czekała na nas niespodzianka. Pan Jacek z Urzędu Gminy w Piątku przygotował dla nas certyfikaty, uroczyście potwierdzające przebywanie w Piątku – geometrycznym środku Polski, a także inne gadżety związane z Piątkiem (mapy i breloczki). Na Piątkowym rynku dostatecznie długo pozowaliśmy do pamiątkowej fotografii. Następnie krótkie zwiedzanie Piątku. Zobaczyliśmy kościół p.w. św. Trójcy i kościół starokatolicki mariawitów z 1907 r., o którym barwnie opowiadał spotkany przez nas tutejszy Mieszkaniec. Następnie udaliśmy się pod Pomnik „Krzyż”, który stoi na miejscu zamordowanych 14 września 1939 r. mieszkańców Piątku i uchodźców z okolic Poznania. Żołnierze Wermahtu spędzili w to miejsce 44 osoby do pracy przy naprawie mostu na rzece Malinie. Kiedy most został naprawiony wszystkich rozstrzelali, a zwłoki zakopali w leju po bombie. Następnym miejscem martyrologii które odwiedziliśmy, a przy którym zapaliliśmy znicze i oddaliśmy cześć był pomnik Chwały 14 Wielkopolskiej Dywizji Piechoty Armii „Poznań”. Dochodziła już godzina 16.00, to był właściwy czas, aby udać się do bazy naszego rajdu, do Góry św. Małgorzaty. Po przybyciu na miejsce nastąpiło rozlokowanie i chwilę później długo oczekiwany posiłek podczas, którego odbyła się odprawa dotycząca dnia następnego. Chwilę po posiłku ponownie się spotkaliśmy na wspólnych arcyciekawych pogaduszkach. Były one wzbogacone piękną muzyką i wspólnymi pląsami. I zapewne spotkanie trwałoby znacznie dłużej gdyby nie Pani Gospodyni, która o godz. 22.00 oznajmiła, że czas na cisze nocnąJ.
Sobota 16 października przywitała nas zachmurzonym niebem, dość silnym wiatrem, smacznym i ciepłym śniadaniem, a przede wszystkim ciekawością co przed nami. Na trasę po ziemi łęczyckiej wyruszyliśmy ok. 8.40 prosto z podwórka gdzie mieszkaliśmy. Jako pierwszy punkt naszej wycieczki, w odległości ok. 6 km, czekała na nas Archikolegiata w Tumie, gdzie umówiliśmy się z Panem Henrykiem Pieczewskim naszym przewodnikiem, który miał spędzić z nami prawie cały dzień. Taką opowieść o samej archikolegiacie możemy przeczytać na stronie www.tumkolegiata.pl „Wśród łęczyckich łąk i pól, z dala od zgiełku miasta, stoi najpiękniejsza w Polsce świątynia romańska. Jej potężna bryła, z absydami i wieżami, góruje nad całą okolicą. Archikolegiata w Tumie fascynuje ludzi od dawna. Jest to cudowna, monumentalna budowla, która w przeszłości była świadkiem wielu ważnych i podniosłych wydarzeń w historii naszego kraju. To kolebka polskości, naoczny świadek dziejów od początku istnienia naszego państwa aż po dziś dzień! Warto poświęcić kilka chwil z naszego życia, by poznać miejsce silnie związane z naszymi przodkami i w końcu z nami samymi…”. Po jej zwiedzeniu udaliśmy się do znajdującego obok, w dawnej organistówce, Muzeum Dziedzictwa Kościelnego, w którym znajdują się cenne eksponaty m.in. kielichy, monstrancje, ornaty. Z muzeum podążyliśmy w stronę pobliskiego wczesnośredniowiecznego grodziska, które stanowi przykład typowego grodziska dla terenów nizinnych, a nosi lokalną nazwę „Szwedzka Góra”. Położone one jest w gliniastym ostańcu wyniesionym na ok. 1 m ponad otaczające go rozległe podmokłe łąki dolin rzeki Bzura i Malina. Grodzisko w Tumie jest pozostałością po funkcjonującym tu grodzie w okresie od końca VIII do 1 poł. XIV w grodzie. Aktualnie toczą się w nim prace związane z rekonstrukcją łęczyckiego grodu. Stawiana jest m.in. wieża wartowniczo-widokowa, brama wjazdowa, studnia. Po minięciu grodziska udaliśmy się ścieżką prowadzącą wśród rozległych łąk i mokradeł prosto do Łęczycy mijając po drodze rzekę Bzurę. Po minięciu rzeki szlak prowadził nas wzdłuż jej starego koryta, potem parkiem miejskim, gdzie mieliśmy dłuższy odpoczynek. Po odpoczynku wyruszyliśmy do Muzeum na Zamku Królewskim w Łęczycy. Przewodnikiem po nim był nam nieoceniony Pan Henryk. Sam zamek prezentuje się okazale, z każdego zakamarka zdaje się wyglądać jego stały mieszkaniec diabeł Boruta, który zamieszkuje w nim już od sześciu stuleci. Po gruntownym zwiedzeniu zamku przyszedł czas na zwiedzanie samego miasta. Zaczęliśmy od Rynku, w którego centrum stoi okazały ratusz. Budynek ratusza wzniesiony został w stylu klasycystycznym w latach 1787–1790 wg projektu architekta królewskiego Jakuba Kubickiego. Na początku XX stulecia poddany został on gruntownej modernizacji (obniżenie dachu, dodanie balkonu, nowy profil gzymsów) przez co zatracił częściowo pierwotne cechy stylowe. W ścianie zachodniej umieszczona jest płyta marmurowa z datą 1788 r. upamiętniająca jego budowę. Do końca lat 70-tych XX w. ratusz był siedzibą władz miejskich. Obecnie trwają prace remontowe mające mu przywrócić pierwotny XVIII-wieczny wygląd. Z rynku skierowaliśmy się do kościoła farny pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła przy ulicy Kościelnej. To trójnawowa świątynia, która została wzniesiona w stylu gotyckim, a konsekrowana w 1425 r. Ulegała ona wielokrotnym przebudowom w XVII, XVIII i XIX w. Gotyckie cechy stylowe zachowała zewnętrzna ściana prezbiterium, przypory fasady zachodniej i łuk tęczowy wewnątrz świątyni. Ołtarze, polichromię ścienną i prospekt organowy wykonano w stylu eklektycznym na przełomie XIX i XX w. Ważnym przykładem polskiej sztuki baroku jest sklepiona kopułowo kaplica rodziny Szczawińskich. W ołtarzach i na ścianach naw bocznych znajdują się obrazy znanych dziewiętnastowiecznych malarzy warszawskich, m.in: Rafała Hadziewicza, Tytusa Maleszewskiego (depozyt Muzeum w Łęczycy), Wojciecha Gersona, Józefa Buchbindera i Jana Antoniego Strzełeckiego. Następnie nasze kroki skierowaliśmy w stronę do dawnego klasztoru norbertanek przy ulicy Panieńskiej. Klasztor ten ufundowany został w roku 1603 przez kasztelana łęczyckiego Mikołaja Szczawińskiego. Jako ścianę południową i zachodnią piętrowego budynku wykorzystano w pełnej wysokości średniowieczne mury obronne. Nasze zwiedzanie Łęczycy zakończyliśmy w pobliżu nieczynnego więzienia czyli dawnego klasztoru dominikanów przy ul. Pocztowej. Ten punkt naszej wycieczki był również miejscem pożegnania się z Panem Henrykiem. On udał się do domu, my natomiast w dalszą wędrówkę, do Kwiatkówka, gdzie znajduje się Skansen Łęczycka Zagroda Chłopska. Po dotarciu do skansenu ok. godz. 16 czekał tam już na nas Pan Przewodnik, który barwnie opowiadał o zgromadzonych tu eksponatach i dalszych planach rozwoju placówki. Kiedy zakończyło się jej zwiedzanie nasza wędrówka zbliżała się powoli do końca. Pozostał nam jedynie powrotny odcinek do miejsca naszego startu, do bazy. Na metę dotarliśmy dosłownie na chwilę przed podaniem obiadokolacji o godz. 18.00.
I tradycyjnie już chwilę po posiłku ponownie się spotkaliśmy na odprawie i spotkaniu towarzyskim, które jak dnia poprzedniego było bardzo udane.
Tak nastała niedziela 17 października. Na trasę wyruszyliśmy krótko po śniadaniu, rozpoczynając nasze zwiedzanie od miejscowego kościoła, którego patronką jest św. Małgorzata i który jest widoczny z daleka, z racji swojego położenia na okazałym wzgórzu. Początki świątyni sięgają XII w. Jest on murowany, jednonawowy, zwrócony swym wielokątnym prezbiterium na wschód. Obok niego znajduje się murowana dzwonnica i budynek plebanii. Dzisiejszy kościół to mieszanka różnych stylów architektonicznych. Zwiedzając kościół należy zwrócić szczególną uwagę na polichromię przedstawiającą legendę związaną z usypaniem góry przez św. Małgorzatę. Następnie udaliśmy się autami do Solcy Wielkiej gdzie znajduje się jedna z większych kwater wojennych żołnierzy poległych w obronie ojczyzny w 1939 r., w Bitwie nad Bzurą. Przy zachowaniu odpowiedniej powagi i ceremoniału złożyliśmy hołd Bohaterom zapalając symboliczne znicze i zachowując chwilę ciszy. Z tego miejsca rozpoczęliśmy dalszą wędrówkę, która wiodła przez Konary, Mętlew, Kosin do miejsca startu, do Góry św. Małgorzaty gdzie czekały na nas nasze bagaże. Po krótkim odpoczynku rozpoczęliśmy podróż powrotną do Torunia.
Informacje do opisów krajoznawczych pochodzą ze stron internetowych: www.tumkolegiata.pl, https://leczyca.naszemiasto.pl i https://leczyca.info.pl.
Opracował: Andrzej Cyrwus.